Poza tym dźwiękiem słychać było
tylko ich szalenie bijące serca. Stali jak sparaliżowani, nie mając odwagi się
ruszyć. Ciszę przerwał dopiero krzyk Filcha, gdy ten rzucił się do ucieczki.
Dwójka uczniów chciała ruszyć za nim, gdy z krzaków wyskoczyło na nich zwierzę,
wydające ten dźwięk. Leanne nie zdążyła się odwrócić, kiedy na jej szyi
zacisnęły się palce z długimi, brudnymi szponami. Palce? Leanne uniosła różdżkę,
a przy jej świetle zobaczyła twarz.
- To człowiek! – zdążyła tylko
wykrztusić, bo palce zaciskały się coraz mocniej, widziała tylko lśniące w
ciemności oczy i czuła śmierdzący oddech na swojej twarzy. Leanne coraz
bardziej zapadała się, przed oczami jej pociemniało, nie mogła złapać oddechu.
Różdżka wypadła jej z dłoni i potoczyła się w dół po ścieżce. Nadal próbowała
wyswobodzić się z żelaznego uścisku, ale siły coraz bardziej ją opuszczały.
Zginę tutaj, w Zakazanym Lesie, pomyślała z przerażeniem, ale też ze smutkiem.
Nie uda mi się uratować…
- Nie uratujesz się, jesteś moja –
zacharczał głos w ciemności, jakby czytając jej w myślach.
Nagle Leanne poczuła, że uścisk
zelżał, a jej napastnik został odrzucony daleko w tył. Dziewczyna leżała na
ziemi i próbowała nabrać życiodajnego oddechu. Przy każdej próbie gardło piekło
ją niemiłosiernie, a każdy haust powietrza rozrywał płuca. Przynajmniej takie
miała wrażenie. Usiadła. Zaczęła kaszleć i nabierać powietrza na przemian.
Załzawionymi oczami rozejrzała się dookoła, mimowolnie zatrzymując wzrok na
strumieniu słabego światła.
Ktoś chyba nie jest zbyt
rozgarnięty, pomyślała z wisielczym humorem. Przed nią stał Dennis z
wyciągniętą przed siebie różdżką. Człowiek ten – o ile taką istotę można nazwać
człowiekiem – tak bardzo skupił się na Leanne, że zapomniał o jej towarzyszu.
Dennis pokonując pierwszy szok
rzucił na niego zaklęcie, uwalniając tym dziewczynę. Wydawało się, że wszystko
trwało bardzo długo. W rzeczywistości minęły zaledwie dwie minuty. Chłopak
złapał różdżkę, która zatrzymała się u jego stóp i podbiegł do dziewczyny.
- Chodź! – krzyknął i złapał ją za
ramię, usiłując podnieść. Leanne ledwo stanęła na trzęsących się nogach, ale
wiedziała, że muszą uciekać. Wzięła od chłopaka swoją różdżkę, ale dla
bezpieczeństwa nadal trzymała ją w rękach.
Zaczęli przedzierać się przez las,
potykając się co i raz. Nie zawracali sobie głowy znalezieniem zwykłej ścieżki,
chcieli po prostu znaleźć się jak najdalej od tamtego człowieka. Gałązki uderzały
ich w twarze, a inne wczepiały się w ubrania. Któreś upadało od czasu do czasu,
aby podnieść się błyskawicznie i biec dalej. Kiedy już myśleli, że udało im się
zgubić napastnika, a między wierzchołkami drzew zobaczyli wieże Hogwartu, coś
zaszeleściło w pobliżu, a oni usłyszeli cichy, nie wróżący nic dobrego śmiech.
Spojrzeli na siebie przerażeni, chociaż ledwo co rozróżniali rysy swoich
twarzy. Do obojga dotarła straszna prawda: ta osoba uwolniła się już z zaklęcia
i przez cały czas podążała za nimi! Bawiła się ich strachem i przerażeniem.
Pozwoliła im odbiec tak daleko, żeby przy samym skraju lasu złapać ich znowu.
Była pewna swojej przewagi.
Kiedy obojgu ta myśl przeszyła mózg,
błyskawicznie zaczęli biec w stronę zamku. Napastnik wypadł z ukrycia, depcząc
im po piętach. Starali się rzucać zaklęcia, ale strach sparaliżował ich, że
chybili prawie cały czas, a człowiek z tyłu umiejętnie uchylał się przed
strumieniami światła.
Już prawie! Zaraz wyjdą z lasu! Może
ktoś dojrzy ich z okna?
Nie! Postać z tyłu jakoś niespodziewanie
znalazła się tuz przed nimi! Jak to?!
Zatrzymali się gwałtownie,
oddychając szybko po biegu. Na twarz nieznajomego padło światło z różdżki.
Leanne spojrzała w straszną, jakby wilczą twarz z odsłoniętymi kłami i
połyskująco na żółto oczy. Co do..?! No trudno, skoro już znaleźli się z nim
twarzą w twarz, to tak będą walczyć! Dlaczego właściwie uciekali? Czyżby
zabrakło im odwagi?
Myśli Leanne zmieniały się z
prędkością światła. Emocje szalały, a paraliżujący strach otępiał umysł.
Uciekaj!, krzyczało tylko coś w jej głowie. Walcz!, słyszała w tym samym
momencie. Nie wiedziała czego posłuchać. W tym momencie nie potrafiła rozsądnie
myśleć. Trzeba było podjąć błyskawiczną decyzję, a ona stała rozdarta między dwoma
myślami. Miała wrażenie, że czas stanął, a oni mierzą się wzrokiem z tym…
potworem! Wyobraźnia potrafi płatać figle, a w umysłach Krukonów już pojawiały
się jak najgorsze scenariusze.
Och, dlaczego nie ma tu kogoś, kto
mógłby pomóc?! Czy naprawdę Zakazany Las jest pełen tak nieprzyjaźnie nastawionych
i złych istot? Znikąd ratunku.
Pomóż!, krzyczała w myślach do
kogokolwiek. Ale nikt nie nadchodził.
Dwoje
uczniów wahało się o sekundę za długo. Nim Leanne zdążyła podnieść różdżkę,
poczuła w głowie tępy ból, a ciemność pochwyciła ją w swoje szpony. Słyszała
tylko krótki męski krzyk, zanim upadła na ziemię.
***
Filch zapomniał o dwójce uczniów,
których zostawił w Lesie. No co? Przecież myślał, że biegną za nim! To nie jego
wina, że zostali na miejscu. Na pewno udało im się wydostać.
Z
takimi myślami woźny Hogwartu gnał przed siebie jak jeszcze nigdy. Wypadł na
skraj lasu i upadł na ziemię, oddychając szybko i starając się uspokoić oddech.
Po jakimś czasie, z kompletnie pustą ze strachu głową, powlókł się do zamku, do
swojego „gabinetu”, który wydawał mu się teraz tak przytulny jak słodki
rodzinny dom, a jego łóżko tak wygodne jak królewskie posłanie. Przez cały czas
jego głównym zajęciem było dręczenie uczniów i straszenie ich samym swoim
widokiem, bo jego obecność nie zwiastowała nic wesołego. Uwielbiał karać i
ganić, nawet za błahostki. Takie wydarzenie jak dziś bardzo nadszarpnęło jego
nerwy. To chyba niedziwne, że jest zmęczony i potrzebuje odpoczynku?
Filch
położył się spać, nie zastanawiając się nad tym, że zostawił dwoje Krukonów na
pastwę losu w Zakazanym Lesie. Nie zwykł martwić się o innych. Zasnął z
pewnością, że uczniowie z dobrą kondycją na pewno poradzili sobie lepiej od
niego, który nadal czuł palący ogień w płucach po wyczerpującej ucieczce.
***
-
Chodź, Karen – ziewnęła Katie.
-
Jeszcze poczekam.
-
Daj spokój – powiedziała niewyraźnie Krukonka. – Snape dał im taką karę, że nie
zdziwiłabym się, gdyby wrócili nad ranem.
Karen
spojrzała na Katie surowo.
-
To miało mnie uspokoić? – zapytała z ironią.
Katie
przewróciła zaspanymi oczami. Przez ostatnie pół godziny kiwała się w fotelu,
próbując nie zapaść w sen.
-
Dlaczego Ty za każdym razem, kiedy ktoś ma szlaban, nie możesz spać?
-
Nie ktoś, tylko Leanne albo któreś z naszych przyjaciół – syknęła. – Jeszcze w
Zakazanym Lesie!
-
Leanne da sobie radę, wiesz przecież.
-
Może tak.. – powiedziała Karen niepewnie. – Ale mam jakieś złe przeczucie.
-
Karen, błagam, masz takie przeczucia za każdym razem!
-
Ale teraz naprawdę!
Katie
nic na to nie odpowiedziała, bo słyszała to za każdym razem. Karen wyglądała
przez okno z założonymi na piersi rękami. Pokój Wspólny był opustoszały,
wszyscy położyli się, żeby rano wypoczętym wstać i odwiedzić Hogsmeade. Katie
przekazała ostatnią uwagę Karen. Dziewczyna teraz zdenerwowała się i odwróciła
do przyjaciółki.
-
Pewnie, jakaś wioska jest ważniejsza niż bezpieczeństwo Leanne!
Katie
westchnęła.
-
Przesadzasz. Jak tak dalej pójdzie, tylko poszarpiesz sobie nerwy. To jest
Hogwart! – przypomniała jej. – Co tu się może stać? – zapytała, wstając.
Karen
zachowała milczenie i odwróciła się do okna. Katie pokręciła głową i ruszyła w
stronę dormitorium.
-
Ja idę spać. Do zobaczenia rano, dobranoc! – pożegnała się i zniknęła za
drzwiami.
-
Idź, idź – odpowiedziała w roztargnieniu Karen. Usiadła na parapecie i
postanowiła dalej czuwać. Oparła głowę o framugę okna. Robiło się coraz
później, oczy dziewczyny kleiły się coraz bardziej. Próbowała to zwalczyć, ale
nic nie mogła na to poradzić. W końcu głowa opadła jej bezwolnie na klatkę
piersiową i słychać było już tylko miarowy oddech śpiącej dziewczyny.
Gdyby
nie spała, zauważyłaby na błoniach coś niepokojącego. A raczej kogoś. Osobę,
która wybiegła z lasu, upadła, a po jakimś czasie poszła wolno w stronę zamku.
Kogoś, kto do złudzenia przypominał szkolnego woźnego.
Tego
jednak Karen nie widziała. Pogrążona była w głębokim i - co dziwne - spokojnym
śnie i żadne niepokojące wydarzenia go nie zakłócały.
***
Alan
leżał w łóżku, ale nie spał. Podobnie jak pewna Krukonka w Wieży Ravenclawu
niepokoił się o inną Krukonkę, przebywającą akurat w Zakazanym Lesie. Znali się
tak krótko, a już zdążył się do niej tak przywiązać. Traktował ją jak dobrego
przyjaciela, podobnie jak Katie, Karen i oczywiście swoją szalona kuzynkę
Sharon, która coraz więcej czasu spędzała z Krukonkami. Jednak nikt, nawet on
sam, nie wiedział, co dzieje się w jego sercu. A może wiedział, ale nie chciał
dopuścić do siebie takiej myśli?
***
Ból.
Strach.
Przerażenie.
Ucieczka.
Ból.
Czyjaś
twarz.
Magia…
Inna
twarz.
Bieg.
I
znowu ból.
Wszystko
mieszało się ze sobą. W głowie tysiące myśli, które nie potrafiły ułożyć się w
logiczną całość. Sen? Tak, to na pewno sen. Dziwne kształty, groteskowe twarze.
Karykatury.
To
sen. Ból.
Głowa.
Boli.
Zaraz przestanie, przecież to sen.
Za chwilę obudzę się i zejdę na śniadanie. Otwieram oczy.
Czy
nadal śpię? Dlaczego jest ciemno?
Zaczynam widzieć. Dziwny pokój.
Nieznajomy. Gdzie ja jestem?
O, tam ktoś leży. Ale dlaczego tak
boli mnie głowa?
Podczołgam się bliżej. Podczołgam?
Dlaczego nie podejdę?
Aha, nie mam siły wstać. Ale
dlaczego?
Widzę Cię. Jestem coraz bliżej. Kim
jesteś?
Widzę Twoja twarz.
Ale… Nie!
- Dennis! – chciała krzyknąć, ale
wydała z siebie tylko cichy jęk na widok nieruchomego ciała. Nagle wszystko
przypomniała sobie z przeraźliwą ostrością.
Przepraszam, że tak długo, ale wena mnie opuściła. Udało mi się coś napisać, bo szkoda mi by było zostawić ff :) Mam nadzieje, ze rozdział nie jest taki zły :)
Shir.
Super, czekam na wiecej :D
OdpowiedzUsuńWreszcie! Coraz ciekawiej, Shir, coraz ciekawiej :D błagam, nie poprzestawaj na tym ;___;
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, trzyma w napięciu ;3 Kto to może być? :D Chyba całego bloga Ci skomentowałam, uff, przeczytałam wszystko na raz i teraz będę na bierząco ;3
OdpowiedzUsuńDługo czekałam, ale jestem zadowolona:) bardzo fajnie napisane i aż żal, że się tak szybko skończyło. Mam nadzieję, że wena wróci do ciebie w całej okazałości i szybko napiszesz następny rozdział.
OdpowiedzUsuń~Kam
Twój blog został nominowany do Versatile Blogger Award.
OdpowiedzUsuńWięcej na moim blogu, :)
anime-reitany.blogspot.com