- Expecto Patronum! – krzyknęła,
przypominając sobie najszczęśliwsze chwile. Srebrny ryś wystrzelił z jej
różdżki i pomknął wprost na trzech dementorów, a szczególnie na jednego, którego
od twarzy Alana dzieliły tylko centymetry. Patrzyła jak
straszne postaci cofają się, aby w końcu zniknąć, zabierając ze sobą zimną
mgłę. Słońce znowu wystąpiło zza chmur, zalewając wioskę złotymi promieniami.
Ale Leanne tego nie zauważyła. Błyskawicznie znalazła się przy Alanie, który z
wolna odzyskiwał przytomność. Otworzył oczy i spojrzał wprost na Leanne. Chciał
się podnieść, ale zrezygnował i opadł z powrotem na trawę.
-
Leż – powiedziała do niego Leanne. Szybko otworzyła torbę i wyjęła z niej
tabliczkę czekolady. Ułamała kawałek i podała Alanowi, który niepewnym ruchem
wziął czekoladę i zaczął jeść.
-
Dobrze, że się upierałaś, żeby po drodze wstąpić do Miodowego Królestwa,
łakomczuchu – uśmiechnął się słabo.
-
Moja słabość do słodyczy w końcu się opłaciła – uśmiechnęła się, widząc, że
Alan odzyskuje siły. Usiadła obok po turecku.
Chłopak usiadł.
-
Dziękuję. Za czekoladę i.. patronusa.
-
Nie ma sprawy – machnęła ręką, udając, że miało to dla niej mniejsze znaczenie,
niż w rzeczywistości miało. Naprawdę, śmiertelnie się bała. – Ale jak to się
stało? Nie potrafisz wyczarować patronusa? – zapytała zdziwiona.
-
No wiesz, mało kto potrafi – odparł kwaśno. Wyglądał na niezadowolonego, że
ktoś, a zwłaszcza Leanne, zarzuca mu brak tak ważniej umiejętności.
-
Cóż, może i tak.. – odpowiedziała, stwierdzając, że nie będzie go denerwować w
takim stanie. Chociaż już teraz cieszyła się na myśl, kiedy będzie mogła mu z
tego powodu podogryzać.
Spojrzał na nią ponuro.
-
Kiedyś się nauczę, jeszcze zobaczysz!
-
Dobrze, czy ja coś mówię? – spojrzała na niego, maskując uśmiech.
Prychnął tylko. Aby przerwać ciszę,
Leanne zapytała:
-
Skąd tu się wzięli dementorzy? Przecież tu już jest bezpiecznie!
Alan bawił się źdźbłami trawy. Po
chwili odpowiedział.
-
Ministerstwo nadal się boi. Sama-Wiesz-Kto już kilka lat temu zniknął, ale oni
nadal żyją w strachu.
-
Myślisz, że to Ministerstwo wysłało dementorów? – zapytała sceptycznie.
-
Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia. To tylko hipoteza – wzruszył ramionami.
Leanne zamyśliła się chwilę. Zaraz
jednak podniosła głowę i zapytała:
-
Już masz dość siły, żeby iść?
-
Nie jestem słaby, dam sobie radę! – zaperzył się Alan i wstał pospiesznie, co
nie było dobrym posunięciem, bo zachwiał się i musiał złapać się Leanne, żeby
się nie przewrócić. Dziewczyna spojrzała na niego z rozbawieniem. Alan dumnie
odstąpił krok od niej i stanął wyprostowany. Leanne milczała przez kilka
sekund, a potem wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- I
z czego się tak śmiejesz, co? – zapytał rozdrażniony Gryfon.
- Z
Ciebie – odpowiedziała szczerze.
Przewrócił oczami.
-
To co? Gdzie idziemy? – zapytał.
-
Chyba dość wrażeń, jak na jeden dzień. Wracajmy do zamku.
-
Jak chcesz – obojętnie odpowiedział. Leanne uśmiechnęła się kącikiem ust. Nie
odezwała się, już i tak był zdenerwowany z powodu swojej słabości. Wypomni mu
to przy innej okazji.
***
Leanne uparła się, żeby zaprowadzić
Alana do Skrzydła Szpitalnego. Mimo tego, co mówił nadal był blady i wyglądał
jakby zaraz miał zwymiotować. Trzymał się jednak dumnie i szedł wyprostowany,
żeby nie okazać przed dziewczyną swojej słabości.
W
rzeczywistości bowiem czuł się okropnie, jak jeszcze nigdy w życiu. Dementorzy
to straszne istoty. Wysysają z człowieka ostatnie siły i szczęśliwe
wspomnienia. Masz ochotę tylko umrzeć, zakończyć to cierpienie i beznadziejne
życie. Bez marzeń. Bez radości. Bez światła. Ciemne. Ponure. Smutne. Panuje
ponura pustka, którą chce się rozwiać tylko jednym. Śmiercią. Dziwnym
wybawieniem. To okropne, gdy jedynym możliwym i jednocześnie pożądanym wyjściem
z sytuacji jest rozstanie się z życiem.
Alan
kilka minut wcześniej czuł się podobnie. Na początku próbował dzielnie się
trzymać, ale wszystkie myśli, które cisnęły mu się do głowy nie pozwoliły na
przywrócenie humoru i równowagi. Z wyrazem dziwnego otępienia w oczach pozwolił
pani Pomfrey położyć się do łóżka. Bez słowa zażył gorzkie lekarstwo i położył
głowę na poduszce, patrząc w sufit. Pani Pomfrey pokręciła głową i z wyrazem
niezadowolenia, podała chłopakowi eliksir na sen. Powieki Alana ciążyły coraz
bardziej, a po chwili opadły ciężko i słychać było już tylko nieco
przyspieszony oddech Gryfona.
Leanne
opuściła Skrzydło Szpitalne. Te wydarzenia i na jej psychice odcisnęły piętno.
Czuła się śmiertelnie zmęczona. Noga za noga powlokła się, aż na siódme piętro,
zapominając o skrócie, przez który mogłaby w dwa razy krótszym czasie dotrzeć
do pokoju wspólnego.
Ledwo
znalazła się w dormitorium, a już leżała w łóżku, napawając się spokojem i
wygodą. Katie i Karen już spały. Leanne zerknęła za okno. Blask księżyca
rozświetlał czarne niebo i rozlewał się na błoniach. Cóż, nie takie dokładnie
plany miała na ten dzień. Chociaż… i to nie było takie złe. Przynajmniej jakieś
wstrząsające wydarzenie pośród szarych, nudnych szkolnych dni. Lekko wzruszyła
ramionami i przekręciła się na bok.
Po
chwili zasnęła głęboko, nie dręczona żadnymi snami.
---
Dzisiaj krótko, ale nie chciałam zostawić dzis bloga bez rozdziału ;)
Shir.
Wciągnęłam się ^^
OdpowiedzUsuńO jeeeny, jestem wniebowzięta. Leanne przypomina mi z charakteru Ingrid, Villemo, Sol... wiesz? Zawsze pewne siebie, ale robiące wszystko dla ludzi, których kochają. x3
OdpowiedzUsuńNaprawde? *.* w takim razie jestem z siebie dumna, ze udalo mi sie ja tak poprowadzic ^^ Villemo to moja ulubiona postac, a Sol i Ingrid tez bardzo lubie ;)
UsuńŚwietne ^-^ Czekam na następną notkę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te słowa:
"Masz ochotę tylko umrzeć, zakończyć to cierpienie i beznadziejne życie. Bez marzeń. Bez radości. Bez światła. Ciemne. Ponure. Smutne."
Bardzo sie ciesze ^^
Usuńsuper jest ! :) czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńnowy wygląd bloga też dużo robi ;)
OdpowiedzUsuńładniej tu teraz :)
http://nowahistoriaosyriuszublacku.blogspot.com/
zaczęłam bloga o Huncwotach pisać (nie wiem czy wytrwam i czy jest sens to pisać dalej)
ale jakbyś mogła zerknąć fajnie by było. :)
OSTRZEGAM!! Jest 10000razy gorszy od twojego.
Na pewno nie ^^ Oczywiście, wpadne :D Lubię czytać ff o huncwotach, nawet sama sie kiedsy zastanawialam czy by nie zaczac :D
Usuńdziękuję ;*
UsuńAch ta duma Gryfonów, kiedyś będzie przyczyną ich wyginięcie. Czy mnie to martwi? Nie. Wolałbym jakiegoś aroganckiego Ślizgona niż tego Alana. Pomimo moich narzekań, nadal uważam, że rozdział jest extra.
OdpowiedzUsuńJa wolę Alana. Jest świetny :) Lepszy od jakiegokolwiek Ślizgona :D
UsuńJeszcze ani razu nie napisałam nic o wyglądzie bloga :/ Baner/nagłówek, czy jak to się nazywa (jestem w kwestii blogów, amatorem xD) oczarował mnie ;3 Kolory <3 Latarnia <3 Piękne dziewczęta <3
OdpowiedzUsuńHmm, co do akcji to ciekawie się rozwija, ale dementorzy?! Serio?! Chyba cierpię na sklerozę, bo w ogóle się takiego obrotu sprawy nie spodziewałam. Myślałam, że to jakiś wilkołak, albo Sam-Wiesz-Kto we własnej osobie xD
Alan jest świetny, przypomina mi Tancreda ze Spiller i dag ;3 No a Leanne to jest jedyna w swoim rodzaju, potrafisz wykreować na prawdę interesujące postaci i historię :)
Dziękuję <3
Usuń