wtorek, 2 kwietnia 2013

Leanne - Rozdział 3


          Siedziała w Wielkiej Sali i widelcem grzebała w talerzu. Była wściekła. Jak na złość Snape popsuł jej piątkowy wieczór. Kto wymyślił, że eliksiry będą ostatnią lekcją?! Była naprawdę dobra z eliksirów, ale Snape uwziął się na nią, bo umiała odpowiedzieć na jego zaczepny ton. Czepiał się nawet, gdy eliksir był idealny, bo „nie powinno się tworzyć tyle bąbli”. Że co proszę? Kto na coś takiego zwraca uwagę?
          Spojrzała w górę. Zaczarowany sufit przypominał niebo na zewnątrz, ciemne jak smoła, nawet księżyc schował się za chmurami. Pocieszające, pomyślała.
- Cześć, cześć! – wesoło powiedziała Karen i przysiadła się do niej. – To co dziś jemy? Aha, już wiem. Tosty z dżemem, pycha!
          Leanne popatrzyła dziwnie na przyjaciółkę.
- Co Ci tak wesoło?
- A, tak jakoś. – posmarowała sobie tosta. Nawet przy jedzeniu, uśmiech nie zszedł z jej twarzy.
- Kaaareen..?
          Dziewczyna odwróciła się do przyjaciółki.
- Słucham?
- Nie udawaj głupiej, widzę, że coś się stało. I chyba coś miłego? – zapytała na zachętę z uśmiechem. Jej również udzielił się radosny nastrój przyjaciółki.
          Karen nic nie odpowiedziała, bo w tym momencie podeszła do nich Katie.
- Witam, witam, jak mija wieczór? – powiedziała na przywitanie i dosiadła się do nich.
- Wspaniale – odparła Leanne z ironiczny uśmiechem. Dobry humor Katie nie zdziwił jej. Przyjaciółka prawie nigdy nie chodziła smutna. Była niepoprawną optymistką.
 – Wiecie co? – nachyliła się do nich.
            Przyjaciółki czekały.
- No co?! – odezwała się w końcu zniecierpliwiona Leanne. Katie uwielbiała przedłużać takie momenty.
- Pamiętacie tego małego pałkarza Gryffindoru?! – zaczęła mówić rozgorączkowana.
- Taaak..? – odpowiedziała niepewnie Leanne. Jeszcze nie miała okazji opowiedzieć im o spotkaniu.
- Wiecie, jak on teraz wygląda?! Mówi się nawet, że jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole! – odchyliła się do tyłu i czekała na ich reakcje.
            Leanne zerknęła na Karen i już miała odpowiedzieć, ale głos zamarł jej na ustach. Wolno odwróciła głowę w stronę Karen. Przyjaciółka siedziała pochylona, a jej krótkie ciemne loki zasłaniały zarumienioną twarz.
- Karen?
Leanne i Katie wymieniły spojrzenia.
- Karen? – tym razem Katie zadała pytanie i spróbowała zajrzeć przyjaciółce w oczy.
- Co? – spytała głupio dziewczyna.
- Wiesz dobrze co. A raczej KTO? – zgadywała Leanne.
Karen przewróciła oczami.
- Nadal nie wiem o co Wam chodzi.
- Czy Ty spotkałaś tego Gryfona? Albo widziałaś? – zapytała Leanne.
            Karen milczała.
- No jasne! – walnęła się dłonią w czoło. – Karen, czemu nie powiedziałaś? Ale co? Widziałaś go? Rozmawialiście? On podszedł? Czy potrącił Cie tak jak mnie?
            Karen szybko podniosła głowę i spojrzała na Leanne.
- Tak jak.. CIEBIE?! – zapytała podejrzliwie.
            Leanne zmieszała się nieco, ale wzruszyła ramionami.
- Potrącił mnie, wysypały mi się książki, pomógł mi pozbierać i tyle. Nic takiego. A jak z Tobą? – zapytała szybko.
            Karen wbiła wzrok w blat stołu.
- Nijak.
- To znaczy? – dopytywała się Katie.
- Właśnie nic.
- Czyli?! – zawołały jednocześnie Leanne i Katie niecierpliwie.
- Och, nic, po prostu go zauważyłam na korytarzu! I wiecie.. on tak wygląda.. – rozmarzyła się.
            Leanne wywróciła oczami.
- Gdzie moja trzeźwo myśląca przyjaciółka? – pomachała jej przed oczami. – Halo, ziemia do Karen.
- Dobra, nieważne – Karen machnęła ręką.
- Ważne, ważne. Podoba Ci się?
- Nie znam go.
            Katie prychnęła.
- To poznasz – powiedziała chytrze.
- Nie! – krzyknęła z przerażeniem Karen.
- Tak – pokiwała głową Leanne. – Może spotkamy go jutro w Hogsmeade?
- Nie idę do Hogsmeade. – przypomniała jej Karen.
- To pójdziesz.
- Nie.
- Pójdziesz.
- Zapomnij o tym! Zapomnijcie o czym Wam powiedziałam! To tylko wygląd, nic więcej!
            Leanne westchnęła zrezygnowana.
- Jak chcesz. Ale ja przy nim tez nie wiedziałam co powiedzieć. Jakby mnie zahipnotyzował wzrokiem – odparła beztrosko.
- Wspaniale. Koniec tematu. – ucięła krótko Karen. – Idę odrobić lekcje – wstała i pobiegła do wyjścia.
- Jutro sobota! – krzyknęła za nią Katie. Karen tylko przyspieszyła kroku i wypadła z Wielkiej Sali.

***

          Wyszła na ścieżkę, kroki skierowała do Hogsmeade. Jesienne liście tańczyły z wiatrem wokół jej głowy. Z zamkniętymi oczami chłonęła zapach deszczu, który spadł dziś rano. Otworzyła oczy i szła dalej.
          Karen postawiła na swoim. Nie poszła, chociaż Leanne błagała ją do samego końca. Katie źle się poczuła i też nie poszła. Przyjaciółki kazały położyć jej się do łóżka, bo nie wyglądała dobrze, a nawet całkiem źle. Nie protestowała, więc chyba tak było. Leanne zmuszona była więc pójść do Hogsmeade sama. Nie przeszkadzało jej to jednak jakby się mogło wydawać. Czasem lubiła samotność, chociaż zazwyczaj wolała przebywać wśród ludzi.
        Teraz szła i rozglądała się wokół świecącymi oczami. Jesień była jej ulubioną porą roku. Wokół rozciągało się mnóstwo drzew pokrytych liśćmi o różnorodnych barwach. Przeważał żółty, czerwony, brązowy i pomarańczowy. Gdzieniegdzie tylko widniały na wpół zielone, usychające coraz bardziej korony drzew, które pochylały się pod wpływem wiatru. Ścieżka usłana była liśćmi, które poddały się już i opadły sennie z drzew. Czuła atmosferę tajemniczości i magii, kochała to. W takich momentach czuła, że mogłaby dokonać wielu rzeczy. Niesamowite.
Spojrzała w górę, w ciemne niebo pokryte czarnymi chmurami. Zapowiadało się na deszcz. Znowu. Ale czasem deszcz pogłębiał tylko tą niesamowitą aurę, która panowała jesienną porą.
            Leanne opuściła głowę. W oddali widziała już bramę. Zmrużyła oczy. Czy tam ktoś stoi…? Czy to tylko cień? Nie. Na pewno ktoś stoi. Jeszcze bardziej wytężyła wzrok.
            Chłopak. Tak. Stał oparty o bramę. Ciemne włosy spadały mu na twarz.  Kto to mógł być?
           Szła dalej. Gdy była już całkiem blisko… Nie! Karen powinna tu być! Chociaż… ta myśl jakoś jej nie ucieszyła. Poczuła, że właśnie wolałaby żeby jej tu nie było i cieszyła się, że przyjaciółki zostały w zamku.
        Uderzyło ją to. Potrząsnęła głową. Nie no, co ona w ogóle sobie myśli? Czuła jakby zdradziła koleżanki. Podniosła dumnie głowę do góry. Koniec! Dotarła do bramy. W tym momencie, chłopak oderwał się od niej i podszedł do Leanne.
- Cześć – uśmiechnął się niepewnie.
            Czy on musi się tak  uśmiechać?, jęknęła w duszy.
- O, hej – udawała zaskoczoną. Chyba nie bardzo jej się to udało, bo chłopak uśmiechnął się szerzej. – Co tu robisz?
- Idę do Hogsmeade – odpowiedział z uśmiechem.
- Ach, no tak – nie wiedziała co więcej powiedzieć. Rozejrzała się wokoło, jakby szukając natchnienia.
- Dobrze pamiętam, że miałaś kupić nowe pióro? – odezwał się znowu i spojrzał na nią tymi swoimi oczami.
            Odwróciła wzrok.
- Mhm – przytaknęła.
            Zaczął się jej przyglądać.
- Małomówna jesteś. Zacznę podejrzewać, że to z mojego powodu – powiedział z błyskiem w oku.
- Ależ skąd!  - zawołała impulsywnie. – Zwykle mówię dużo.
- Tym bardziej utwierdza mnie to w moim przypuszczeniu – uśmiechnął się tajemniczo.
            Spojrzała na niego.
- Spadaj – powiedziała, ale też się uśmiechnęła. Ruszyła przed siebie. Nagle zatrzymała się i powoli odwróciła do Gryfona. Zmrużyła oczy.
- Dlaczego jeszcze nie powiedziałeś mi jak masz na imię?
- Dlaczego nie pytałaś? – odpowiedział pytaniem.
- To nie ma nic do rzeczy – położyła ręce na biodrach.
            Wzruszył ramionami.
- Więc?
- Alan Barnes, miło mi – podał jej rękę z szelmowskim uśmiechem.
- Mi również – Leanne uścisnęła mocno jego dłoń. Po chwili zapytała - Idziesz?
- Zapraszasz mnie do Hogsmeade? – zapytał Alan z błyskiem w oku.
            Leanne przewróciła oczami.
- Jasne, w końcu się odważyłam – uśmiechnęła się szeroko, wpatrując się w chłopaka.
- To chętnie pójdę.
            Dziewczyna pokręciła głową z uśmiechem. Przekroczyła bramę i skierowała się do Hogsmeade. Alan ruszył z nią.

***

- Może to? – Leanne wskazywała po kolei wszystkie pióra na półkach. Alan z anielską cierpliwością doradzał koleżance.
- To jest ładne – wskazał w końcu na jedno z ostatnich piór.
- Czy ja wiem.. – Leanne przyglądała się piórze z przekrzywioną głową. Chwyciła je w rękę, wyjęła kawałek pergaminu, zanurzyła w atramencie i nakreśliła swoje imię.
- Ale bazgrzesz – stwierdził Alan.
- Dzięki – prychnęła i zabrała pióro. – To będzie dobre.
            Alan wzniósł oczy do góry i powiedział cicho:
- Nareszcie.
            Leanne wbiła w niego wzrok.
- Nikt nie kazał Ci tu iść – podeszła do lady.
- Ktoś mnie tu zaprosił – przypomniał jej.
- Mogłeś się nie zgadzać.
- Nie wiedziałem, że wybór pióra to taka ważna rzecz i zajmuje pół dnia – uśmiechnął się złośliwie.
- Najważniejsza – pokazała mu język i zapłaciła za pióro. – I co teraz?
- Może teraz ja zaproszę Cię na piwo kremowe? – zaproponował, patrząc jej w oczy. Miał nieznośny zwyczaj patrzenia w oczy podczas rozmowy. Gdyby jeszcze tylko nie były takie hipnotyzujące, pomyślała po raz setny Leanne.
- Może – uśmiechnęła się szeroko i wyszła ze sklepu.

***

  Doszli do Trzech Mioteł. Alan otworzył przed dziewczyną drzwi. No proszę, pomyślała. Weszła do środka i usiadła przy stoliku. Alan w tym czasie zamówił dwa piwa i przyszedł do stolika.
- Pamiętasz mnie? – spojrzał na nią.
            Leanne odwróciła głowę i wyjrzała przez okno.
- To znaczy?
- Sama dobrze wiesz.
- Chyba nie.
- Chyba tak.
- No dobra – zgodziła się. – Pamiętam. Chociaż nie od początku zorientowałam się kim jesteś.
            Alan uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Tak myślałem. Patrzyłaś na mnie dziwnie.
            Wzruszyła ramionami.
- No nie poznałam Cię. Zmieniłeś się – spojrzała na niego jeszcze raz. – Nawet bardzo.
- No tak. Byłem niższy..
- Byłeś zupełnie inny! – zawołała impulsywnie. – Niższy, mniejszy, bardziej dziecinny i delikatniejszy… - zdała sobie sprawę, że mówi i zamilkła.
- Masz rację – uśmiechnął się krzywo. – Ale każdy się zmienia, szczególnie w tym wieku.. – powiedział mentorskim tonem i roześmiał się.
- Ale nie rozumiem jak zdążyłeś się TAK zmienić przez wakacje!
            Wzruszył ramionami.
- Widać jakoś się udało – uśmiechnął się do dziewczyny.
- No tak – wpatrywała się w swój kufel i nienaruszony w nim płyn. Podniosła do ust i wypiła trochę. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Kocham to – roześmiała się.
- Ja też, chociaż wolę miód pitny. – odparł Alan.
- To chyba jesteś wyjątkiem – stwierdziła Leanne. – Wszyscy, których znam wolą piwo kremowe.
- Owszem, jestem wyjątkiem.
- I mówisz zagadkami.
- Czasem.
            Leanne dopiła napój i odstawiła kufel. Wyjrzała przez okno i powiedziała:
- Chodźmy do Wrzeszczącej Chaty.
- Lubisz takie klimaty? – zapytał Alan ze śmiechem.
- Lubię – roześmiała się i wstała.
- Widziałem jak stałaś w jednym miejscu z zamkniętymi oczami, a liście latały Ci dookoła głowy – Alan również wstał. – Jesień też lubisz?
- Uwielbiam! To taka magiczna pora roku! – powiedziała ze świecącymi oczami.
- Jak wszystko wokół nas – Alan patrzył w sufit.
            Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Owszem, wiem – wyszczerzył się do niej i wyszedł z pubu. Tym razem nie zadbał o otworzenie przed Leanne drzwi. 


Shir.

9 komentarzy:

  1. Czekam na następną cześć!
    Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję bardzo ^^ Myślę, że wstawię jutro :)

      Usuń
  2. Nie rozumiem o co ci chodzi z tym "sami tego chcieliście" na początku pierwszego rozdziału. Że niby ma nam się nie podobać? bez sensu, bo jest bardzo fajne ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne. Zwykle nie czytam fanfiction, bo nie lubię, ale to jest fajne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę akcji, chociaż troszeczkę. Pliz. Pomimo tego rozdział bardzo fajny i wciągający.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie fajny rozdział. Bardzo dobrze mi się go czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, świetne :)
    Pochłonęłam ten rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, w końcu zabrałam się za Twojego bloga, Vi.. Shiro :D Mam zamiar przeczytać wszystko w jeden wieczór, życz mi powodzenia :) Bardzo podoba mi się początek i świetnie dialogi. Oczywiście interesuje mnie tajemniczy Alan.. miałam cichutką nadzieję, że to Syriusz Black (jestem Huncwotoholiczką ;3) No nic, czytam dalej :D

    PS. To ja, Werutek z ludzielodu.mixxt.pl :P

    OdpowiedzUsuń