Cóż, pod wpływem nagłego impulsu stwierdziłam, że założę bloga, na ktorym umieszczę moje leżące od jakiegoś czasu opowiadanie, na które na razie dalej nie mam pomysłu :) Moze zamieszczenie go na stronie będzie jakąś motywacją do dalszego pisania, nie wiem, może przyjdzie nagła wena.. A może napiszę jeszcze coś innego? Mam coś w planach. Nie umiem za bardzo pisać, ale jak wena i ochota męczy to co poradzić? :) Od razu ostrzegam, że to co dodam pisałam już jakiś czas temu, więc proszę nie bić ;p Będę dodawac fragmentami. Jak naprawdę okaże się okropne to przestanę :D
Specjalnie dla moich potterheads z www.potterwarta.pun.pl :D Macie, co mi tam xd
***
Biegła pustymi
już korytarzami szkoły. Zaraz się
spóźnię!, myślała, zaciskając zęby. Już się spóźniłam! Znowu! Przyspieszyła.
Potrącała stojące jej na drodze zbroje, minęła Irytka, który nieoczekiwanie
wyskoczył ze ściany, wykrzykując głośno przekleństwa i rzucając w nią kredą.
Już miała się zatrzymać, żeby powiedzieć mu swoim zwyczajem parę słów do
słuchu, ale powstrzymała się w porę i skręciła w wąski korytarz, wiodący do
klasy transmutacji.
- Auber! – ostry
głos profesor McGonagall przeciął powietrze jak bat. – Możesz mi wytłumaczyć, z
jakiego to ważnego powodu znowu spóźniasz się na lekcje? – wzrok McGonagall
zatrzymał się na krzywo zapiętej szacie dziewczyny, a potem przeniósł na jej
potargane włosy.
- Ja.. no.. –
plątała się. W końcu westchnęła – Zagapiłam się – kilka osób parsknęło śmiechem, zasługując sobie tym na ganiący wzrok pani profesor.
McGonagall tylko
zacisnęła mocniej usta. Słyszała tę wymówkę milion razy.
- Siadaj. I jeśli
jeszcze raz się to powtórzy, będę musiała poinformować o tym profesora
Flitwicka.
- Tak jest –
usiadła w ławce. Wyjęła książki i byle jak położyła je na ławce. Oparła łokcie
na blacie, a głowę położyła na dłoniach. Zerknęła w bok na swoją przyjaciółkę,
która uśmiechnęła się do niej ciepło. Ten uśmiech zawsze ją uspokajał. Miło
było mieć za przyjaciółkę właśnie Karen. Chociaż potrafiła być surowa, oj tak.
Jej twarz mogła zmienić się w ciągu sekundy. Umiała zapanować nad swoją
niepoprawną przyjaciółką.
Karen
przysunęła się trochę do niej i szepnęła:
- Znowu Ślizgoni?
Dziewczyna pokiwała głową.
- Nie przejmuj
się, Leanne. To…
- Nie przejmuje
się! – warknęła cicho Leanne – Po prostu przez nich ciągle spóźniam się na
lekcje.
Karen nie
powiedziała nic. Pochyliła się tylko nad swoim pergaminem i skrobała coś
szybko. Zapewne notatki z lekcji. Leanne siedziała teraz tylko z założonymi
rękami i wpatrywała się gniewnie w okno.
- … może panna Auber? – nad uchem
odezwał się nagle głos McGonagall.
Leanne
podniosła głowę.
- Tak? –zapytała
zdezorientowana.
- Słyszałaś o co
Cię prosiłam?
- Nie – odparła
naburmuszona. McGonagall uniosła brwi. Karen trąciła ją łokciem. Leanne
wyprostowała się. – Przepraszam – prawie wypluła to słowo.
- Tak lepiej.
Leanne, Ravenclaw traci przez Ciebie 10 punktów. Teraz zamienisz ten gwizdek w zegarek
– wskazała na gwizdek, który, ku zdziwieniu Leanne, leżał przed nią na ławce.
Leanne
uniosła różdżkę. Ćwiczyli to w zeszłym roku, ale niby skąd mogła to jeszcze pamiętać?
W porządku, może McGonagall coś wspominała na tej lekcji.. raz, czy dwa.. Ech,
sama musiała przyznać, że po prostu nie słuchała i jak na złość akurat ją
musiała wziąć do odpowiedzi. Skrzywiła się. Miała świadomość, że zaraz znów
straci punkty. Kątem oka zerknęła na gęsto zapisany pergamin Karen.
Ledwo
odczytała zaklęcie, które – miała nadzieję – właśnie powinna wykorzystać.
Zmarszczyła brwi. Po chwili machnęła różdżką i wypowiedziała formułę zaklęcia.
Niestety,
gwizdek, który teraz powinien stać się złotym zegarkiem, pomknął w stronę okna
i z brzękiem szkła wyleciał na błonia. Leanne zagryzła wargi, aby ukryć
uśmiech.
- Auber, minus
kolejne 10 punktów – odezwała się po dłuższej chwili profesor McGonagall. –
Reparo! – mruknęła, a kawałki szkła z powrotem utworzyły szybę w oknie.
Do
końca lekcji Leanne bazgrała coś po pergaminie, niekoniecznie na temat lekcji.
Jej myśli wędrowały daleko od sali lekcyjnej. Czasem tylko w jej świadomość
wdzierał się ostry głos ogłaszający pracę domową (właściwie po co streszczać
rozdział w książce, skoro można po prostu go przeczytać? A przy tym zbytnio się
nie przemęczać), a potem koniec lekcji. Leanne machinalnie schowała do torby
podręczniki i gwizdek, na którym miała ćwiczyć do kolejnej lekcji. Przy
drzwiach poczekała na Karen.
- No co jest? – spytała dziewczyna,
kiedy szły do Wielkiej Sali na obiad.
- Ślizgoni – odparła krótko. Przez
chwilę szła w milczeniu. – Tym razem torba – wskazała na zszyte pospiesznie
rozdarcie. – Nawet nie wiem który to z nich.
Karen przewróciła oczami.
- Oni są niemożliwi.
Leanne spojrzała
na Karen, jak na wariatkę. Słowo ‘niemożliwi’ nie bardzo pasowało do
bezwzględnych Ślizgonów.
- Leanne..
przecież wiesz jacy oni są. Sama ich dobrze znasz. Ślizgoni od lat męczą inne
domy.
- Wiem, Karen i
co z tego?
- I tak większość
się wycofała, gdy lepiej Cię poznała. A raczej.. Twoją różdżkę i pięść – Karen
uśmiechnęła się przebiegle.
- Ale ten
najgorszy został. I tylko dlatego, że pokonałam go w kilku meczach quidditcha –
wzruszyła ramionami.
- We wszystkich –
poprawiła ją z naciskiem Karen.
Leanne nie
odpowiedziała, weszła tylko do Wielkiej Sali i w milczeniu zajęła swoje
miejsce.
***
Pierwszy, dość krótki fragment. PH ostrzegam - sami tego chcieliście xD Zobaczymy jak pójdzie dalej.
Shir.
Fajne, tylko szkoda, że tak krótko : ()
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że następne notki będą dłuższe ^^
Tak myśle, teraz to wiesz, taki sam początek :)
UsuńO jaaaa... Jest Quidditch już mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńHaha xd Kiedyś tam mam w planach opisać jakiś :D
UsuńFajnie się zapowiada, mam nadzieję, że niedługo ciąg dalszy. xD
OdpowiedzUsuńŚlizgoni wcale nie są tacy podli, jednak nie, oni są jeszcze gorsi. Miłego pisania. :)
Dzisiaj dodam jakiś dalszy kawałek xd
UsuńAle extra!!! :D juz mam kolejnego bloga do czytania <3 podoba mi sie no! :3 zobaczymy co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńzmień czcionkę na większą i jest git ;)
OdpowiedzUsuńOkej, własnie sie zastanawialam czy zostawic taka czy większa ;) Wezmę większa przy następnym rozdziale :)
UsuńJejejejejej, czemu zawsze się dowiaduję ostatnia? ;__; I jestem do tyłu o parę rozdziałów xD długością to ty się Shir nie martw, mój pierwszy wpis też nie był jak stąd do nieskończoności :p bardzo fajnie, zaraz się zabieram za dalszy ciąg ^^
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńI jeśli masz wolną chwilę, zapraszam na mojego bloga :) http://ksiezycwpeini.blogspot.com/
Sara! ♥
OdpowiedzUsuńFantastycznie piszesz! ;)
Już po prologu widzę, że to będzie jeden z moich ulubionych ff! Nie mogę się doczekać, kiedy znajdę czas, żeby przeczytać resztę. :)
Loony. ♥
http://padma-patil.blogspot.com/
http://wyznania-bibliofilki.blogspot.com/
Sorry za spam :)
OdpowiedzUsuńBlog naprawdę fajny i zapraszam do mnie : http://dra-story.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz ładny styl pisania :) postaram się rozdziały nadrobić jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji zapraszam do mnie i proszę, daj znać jeśli miałabyś ochotę na wymianę 'udostępnieniami' linków, u mnie w ulubionych by widniał twój blog i na odwrót. Czekam na odpowiedź i pozdrawiam!
http://jacksparrow-inlove.blogspot.com/
Dziękuję! :) Jasne, już dodaję Twojego bloga u mnie ;)
Usuń